Archiwum 27 sierpnia 2005


sie 27 2005 Nasi górą.
Komentarze: 6

Poranny, sobotni spacer po pobliskim osiedlu. Pusto, spokojnie. Tu i ówdzie pan albo pani z pieskiem. A tam - jakiś zaspany gołąb.

W okolicy jednego z bloków mieszka perliczka. Skąd się wzięła w środku miasta - nie mam pojęcia. Jest rezolutna, dumna i chyba inteligentna. Ludzie traktują ją z sympatią - z wzajemnością.

Nie wiem dlaczego, ale bardzo lubię widok perliczki i chyba nawet ona lubi mnie, bo zawsze idzie za mną kilkanaście kroków.

Nasyciwszy się jej elegancją i wyjątkowością (w końcu perliczka na osiedlu mieszkaniowym nie jest widokiem normalnym), poszedłem w kierunku "Kefirka" z niewinnym zamiarem kupna maślanki.

Po drodze minąłem taką oto parę. On - bez szyi, z czerwonym, nalanym pyskiem i ramionami wytatuowanymi w jakieś esy - floresy.Ona - prawie goła, z twarzą wymalowaną jak karuzela w wesołym miasteczku. Usłyszałem tylko, ze Mariola zarzygała cała chatę na wczorajszej imprezie, ale Gucio ją wyrzucił, bo jej się, szmacie należało, mimo, że dała dupy wszystkim, którzy balangowali. On i ona prowadzili na smyczy skrzyżowanie wieprza z aligatorem - czyli bullteriera o bezmyślnym spojrzeniu. Zaniepokoiłem się o perliczkę spacerujacą kilka metrów dalej. Perliczka spoglądała na wieprzo - aligatora z wyższością, a do mnie - cholera, dam sobie rękę uciąć - puściła oko.

"Nie jest żle" - pomyślałem - "Nasi wciąż górą".

Mimo tej optymistycznej myśli, w "Kefirku" zamiast maślanki kupiłem pół litra "Absolwenta".

leopard : :